To robienie czegoś dla innych. W naszym przypadku najlepiej sprawdza się praca na rzecz innych uzależnionych od alkoholu. Mamy w tym obszarze doświadczenie i swój przykład: taka byłam, taka jestem, tak sobie poradziłam i tak sobie radzę dalej.
Dość problematyczna wydaje się ta kwestia absolutu, o którym mówisz. A co jeśli ktoś jest niewierzący?
Tak, to jest najbardziej… powiedzmy… kontrowersyjna kwestia, przez którą często nazywani jesteśmy sektą czy przybudówką Kościoła. I mnie to w ogóle nie dziwi.
A jak ty na to odpowiadasz?
Wiesz, członkowie AA mają dużo wolności. Gdy mówimy o Bogu, zawsze dopowiadamy: «jakkolwiek go pojmujemy». To oznacza każdą siłę większą niż ty sama, którą jesteś w stanie przyjąć, którą sobie wymyślisz, która będzie dla ciebie działać. I to powoduje, że to jest rozwiązanie dla wszystkich. Alkoholikom brakuje takiej właśnie siły, a nie religii.
Ja sama siebie za kołnierz z dołu nie wyciągnę. Nie ma takiej możliwości. Dlatego potrzebuję odniesienia do czegoś większego. To może być grupa AA, mój sponsor, to może być terapeuta, bo nie wszyscy muszą być we Wspólnocie.
A kim jest sponsor, o którym mówisz?
To nie jest ktoś od kasy. To po prostu alkoholik, który sam wytrzeźwiał, zrobił Program i potrafi przeprowadzić przez niego inną osobę. Ja miałam niezwykłe szczęście trafić na naprawdę sensownego sponsora.
Praca, którą pod jego okiem wykonałam, kompletnie zmieniła moje życie. Dziś porównuję sponsora do przewodnika na szlaku turystycznym. Zna szlak, zna pułapki na drodze, wie, jak je ominąć, jaki ekwipunek jest potrzebny i ile czasu zajmie wyprawa.
Ty też jesteś taką sponsorką.
Tak. Kiedyś nie miałam pojęcia, że będę umiała się cieszyć z cudzego szczęścia. W czasach, kiedy mnie było źle, gdy spotykałam kogoś szczęśliwego, patrzyłam na niego jak na złodzieja.
Wydawało mi się, że na świecie jest skończona ilość powodzenia i dobrostanu. Jeżeli ktoś odnosił sukces, dla mnie zostawało go mniej. Dziś wierzę, że dobrostan nie tylko jest nieograniczony, ale jeszcze można się nim dzielić i on przyrasta.
Pomagasz innym alkoholiczkom uporządkować życie. A jak z tym jest u ciebie? Mówiłaś o rozmowie z dzieckiem, które skrzywdziłaś. Przeprowadziłaś ją?
Tak. Już nie było takim dzieckiem, tylko młodym dorosłym.
Jak przebiega taka rozmowa?
Mogę ci powiedzieć, jak przebiegła u mnie. Moje dziecko latami twierdziło, że nie pamięta mnie pijanej i w ogóle nie chce o tym rozmawiać. Ja powiem tak: nie jest możliwe, żeby nie pamiętało.
Czasem słyszę od innych dziewczyn na mityngach: «Piłam tylko, kiedy dziecko spało» albo «Nie piłam nigdy przy dziecku». To bez znaczenia, bo nawet małe dzieci wyczuwają, że coś jest nie tak. To samooszukiwanie się.
Ja imprezowałam dużo, nie raz zabierałam ze sobą dziecko i byłam dla niego nieprzyjemna, ono było świadkiem niefajnych rzeczy… Widziało dużo — tak samo, jak ja widziałam to, co robili moi rodzice — ale jako dziecko w ogóle nie chciało o tym rozmawiać.
A kiedy było już tym młodym dorosłym?
https://udraznianie.ovh
Też nie było szału. Ale udało nam się porozmawiać. I w trakcie tej rozmowy dotarło do mnie, co było być może największą krzywdą, i wbrew pozorom nie z czasów, gdy piłam.
Najgorsze było to, że nie zapewniłam mojemu dziecku poczucia bezpieczeństwa. Nigdy nie miało pewności, w jakim będę nastroju, tak byłam labilna. Albo euforyczna i pełna pomysłów, jak urozmaicić mu życie, albo obrażona, że nie chce z tych ofert korzystać, wściekła na życie czy kompletnie zdołowana.
Zdanie sobie z tego sprawy było porażające. A gdy o tym mówiłam, przestało powtarzać: «Dobra, mama, skończ już». Po prostu przytaknęło: «Tak właśnie było».
Nie ma większej presji w naszym społeczeństwie, niż być dobrą matką. Nie podołać tej presji rodzi przeogromne napięcie, poczucie winy i wstydu.
Często stykam się z pytaniem: «Jak zmusić alkoholika do tego, aby przestał pić?».
Po pierwsze, chyba nie ma szansy, żeby zmusić, ale… można pozwolić mu ponosić konsekwencje, nie przymykać oczu na błędy. Dla matki-alkoholiczki taką konsekwencją może być strata dziecka.
Kiedyś sądziłam, że odebranie kobiecie dziecka zmotywuje ją tak, że przestanie pić. Już tak nie myślę. Owszem, część kobiet, która tego doświadczy, zawalczy, przestanie pić. Ale druga część powie, że musi walczyć o dziecko, ale nie będzie w stanie przestać pić. Odebranie dziecka stanie się za to kolejnym pretekstem do picia.
Dość problematyczna wydaje się ta kwestia absolutu, o którym mówisz. A co jeśli ktoś jest niewierzący?
Tak, to jest najbardziej… powiedzmy… kontrowersyjna kwestia, przez którą często nazywani jesteśmy sektą czy przybudówką Kościoła. I mnie to w ogóle nie dziwi.
A jak ty na to odpowiadasz?
Wiesz, członkowie AA mają dużo wolności. Gdy mówimy o Bogu, zawsze dopowiadamy: «jakkolwiek go pojmujemy». To oznacza każdą siłę większą niż ty sama, którą jesteś w stanie przyjąć, którą sobie wymyślisz, która będzie dla ciebie działać. I to powoduje, że to jest rozwiązanie dla wszystkich. Alkoholikom brakuje takiej właśnie siły, a nie religii.
Ja sama siebie za kołnierz z dołu nie wyciągnę. Nie ma takiej możliwości. Dlatego potrzebuję odniesienia do czegoś większego. To może być grupa AA, mój sponsor, to może być terapeuta, bo nie wszyscy muszą być we Wspólnocie.
A kim jest sponsor, o którym mówisz?
To nie jest ktoś od kasy. To po prostu alkoholik, który sam wytrzeźwiał, zrobił Program i potrafi przeprowadzić przez niego inną osobę. Ja miałam niezwykłe szczęście trafić na naprawdę sensownego sponsora.
Praca, którą pod jego okiem wykonałam, kompletnie zmieniła moje życie. Dziś porównuję sponsora do przewodnika na szlaku turystycznym. Zna szlak, zna pułapki na drodze, wie, jak je ominąć, jaki ekwipunek jest potrzebny i ile czasu zajmie wyprawa.
Ty też jesteś taką sponsorką.
Tak. Kiedyś nie miałam pojęcia, że będę umiała się cieszyć z cudzego szczęścia. W czasach, kiedy mnie było źle, gdy spotykałam kogoś szczęśliwego, patrzyłam na niego jak na złodzieja.
Wydawało mi się, że na świecie jest skończona ilość powodzenia i dobrostanu. Jeżeli ktoś odnosił sukces, dla mnie zostawało go mniej. Dziś wierzę, że dobrostan nie tylko jest nieograniczony, ale jeszcze można się nim dzielić i on przyrasta.
Pomagasz innym alkoholiczkom uporządkować życie. A jak z tym jest u ciebie? Mówiłaś o rozmowie z dzieckiem, które skrzywdziłaś. Przeprowadziłaś ją?
Tak. Już nie było takim dzieckiem, tylko młodym dorosłym.
Jak przebiega taka rozmowa?
Mogę ci powiedzieć, jak przebiegła u mnie. Moje dziecko latami twierdziło, że nie pamięta mnie pijanej i w ogóle nie chce o tym rozmawiać. Ja powiem tak: nie jest możliwe, żeby nie pamiętało.
Czasem słyszę od innych dziewczyn na mityngach: «Piłam tylko, kiedy dziecko spało» albo «Nie piłam nigdy przy dziecku». To bez znaczenia, bo nawet małe dzieci wyczuwają, że coś jest nie tak. To samooszukiwanie się.
Ja imprezowałam dużo, nie raz zabierałam ze sobą dziecko i byłam dla niego nieprzyjemna, ono było świadkiem niefajnych rzeczy… Widziało dużo — tak samo, jak ja widziałam to, co robili moi rodzice — ale jako dziecko w ogóle nie chciało o tym rozmawiać.
A kiedy było już tym młodym dorosłym?
https://udraznianie.ovh
Też nie było szału. Ale udało nam się porozmawiać. I w trakcie tej rozmowy dotarło do mnie, co było być może największą krzywdą, i wbrew pozorom nie z czasów, gdy piłam.
Najgorsze było to, że nie zapewniłam mojemu dziecku poczucia bezpieczeństwa. Nigdy nie miało pewności, w jakim będę nastroju, tak byłam labilna. Albo euforyczna i pełna pomysłów, jak urozmaicić mu życie, albo obrażona, że nie chce z tych ofert korzystać, wściekła na życie czy kompletnie zdołowana.
Zdanie sobie z tego sprawy było porażające. A gdy o tym mówiłam, przestało powtarzać: «Dobra, mama, skończ już». Po prostu przytaknęło: «Tak właśnie było».
Nie ma większej presji w naszym społeczeństwie, niż być dobrą matką. Nie podołać tej presji rodzi przeogromne napięcie, poczucie winy i wstydu.
Często stykam się z pytaniem: «Jak zmusić alkoholika do tego, aby przestał pić?».
Po pierwsze, chyba nie ma szansy, żeby zmusić, ale… można pozwolić mu ponosić konsekwencje, nie przymykać oczu na błędy. Dla matki-alkoholiczki taką konsekwencją może być strata dziecka.
Kiedyś sądziłam, że odebranie kobiecie dziecka zmotywuje ją tak, że przestanie pić. Już tak nie myślę. Owszem, część kobiet, która tego doświadczy, zawalczy, przestanie pić. Ale druga część powie, że musi walczyć o dziecko, ale nie będzie w stanie przestać pić. Odebranie dziecka stanie się za to kolejnym pretekstem do picia.
Загрузка...